Pobieżna, licealna wręcz lektura, wiersza Czesława Miłosza pt. Dar sugeruje, że liryk jest opisem franciszkańskiego zachwytu człowieka nad pięknem przyrody, ulotnego momentu spotkania z transcendencją, nieoczekiwaną chwilą Nirvany w zwyczajnym dniu, a także opisem daru spokoju i pokoju ducha dla narratora.
Jeśli przyjrzymy się utworowi dokładniej, obraz który dostrzeżemy będzie zgoła inny. Według mnie, wiersz jest przeszywającym wyznaniem nihilizmu i życiowego zagubienia, a także pięknym i intymnym listem pożegnalnym przyszłego samobójcy.
Początkowe wersy wprowadzają miejsce i czas akcji, lecz autor nie traci na ich opis zbyt dużo czasu, tylko od razu przechodzi do sedna. Sedno, rdzeń wiersza, stanowią cztery zdania rozpoczynające się od słowa „nie”. Świat jest według autora tak pusty, że wymaga aż czterokrotnej negacji. Podmiot liryczny przebija w tym momencie najsłynniejszego negatora świata, św. Piotra, który zaparł się tylko trzy razy. Wymowa tych zdań dobrze obrazuje potworne poczucie, pustki, nihilizmu i bezsensu, które podmiot liryczny musiało towarzyszyć już od dawna.
Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć - to zdanie znaczy, że nic nie byłoby w stanie ucieszyć podmiotu, nieważne jak niesamowite by było. Żaden przedmiot, żadne osiągnięcie. Dodatkowy kontekst wprowadza chińskie tłumaczenie słowa świat jako 尘世 – świat ziemski, świat ludzki – nie świat boski, wieczny. Autor podkreśla, że doczesne życie się dla niego skończyło i tylko przejście do wieczności może coś jeszcze zaoferować.
Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć - kluczem do zrozumienia tego zdania jest polskie słowo zazdrość.
W języku polskim nie ma słowa, które wyrażałoby znaczenie [podziwiać coś+ chcieć tego czegoś]. Zazdrość znaczy [podziw+żądanie+nienawiść]. Podziwiać znaczy zachwycać się nad czymś lub kimś, ale nie wyraża naszego pragnienia posiadania tej rzeczy lub stania się tą osobą. Zazdrościć za to, znaczy podziwiać jakąś osobę, chcieć tego, co ona posiada i na dodatek nienawidzić albo swojej pozornej lub prawdziwej gorszości albo wybitności tej osoby.
Na ratunek przychodzi chińskie słowo 羡慕, które oznacza właśnie [podziwiać+chcieć]. Element nienawiści nie jest tu obecny. Większość chińskich tłumaczy dostrzegła tę subtelność i użyła właśnie tego sformułowania podkreślając, że podmiot liryczny osunął się w tak głębokie mroki depresji, że nawet przykład najlepszego, najwspanialszego autorytetu nie jest w stanie zainspirować go do działania. Jeśli zidentyfikujemy podmiot liryczny z autorem, tym bardziej dostrzeżemy, że tak ceniony twórca nie pragnie przecież nienawidzić nikogo, tylko ma trudności ze znalezieniem ludzi wspanialszych od siebie, ludzi, którzy zainspirują go i pozwolą rozwinąć się jeszcze bardziej.
Nie wstydziłem się myśleć, że byłem kim jestem - wstyd związany z naszą opinią o sobie jest najnormalniejszym ludzkim odruchem. Kliszą jest, że nikt nie jest idealny, ale świadomość tego wcale nie sprawia, że ludzie mniej przejmują się własnymi niedostatkami. Podmiot liryczny manifestuje tutaj swoje całkowite znieczulenie. Już nawet nie stara postawić sobie jakiegoś autorytetu za przykład, w porównaniu do którego wypadałoby mu odczuwać wstyd. Nie – on poddaje się bezsensowi i całkowicie porzuca dążenie do samorozwoju.
Nie czułem w ciele żadnego bólu – znieczulenie związane z depresyjnym nastrojem podmiotu lirycznego jest tak wielkie, że ten przestaje odczuwać cokolwiek. Znowu, głębszy kontekst wprowadza chińskie tłumaczenie tekstu. Większość tłumaczy zdecydowała się użyć słowa 痛苦,które oznacza ból i cierpienie. Pamiętajmy jednak, że oprócz denotacji, słowa mają także konotacje. Chińczyk (lub osoba dobrze znająca język Chiński) od razu zauważy, że użycie akurat tego słowa, mimo możliwości zastosowania innych synonimów, nie jest przypadkowe. Chińskim tłumaczom chodzi o to, by słowo 痛苦 od razu skojarzyło się ze słowem 痛快, które oznacza rozradowany i zawiera ten sam morfem 痛. Sugeruje to, że podmiot liryczny nie czuje nie tylko bólu, ale także żadnych pozytywnych emocji.
Niezwykle ważnym elementem wiersza jest symbolika kaprifolium. Przy pierwszej lekturze tekstu od razu zastanowiło mnie to, dlaczego autor wspomniał o tak dziwnej roślinie? Dlaczego nie napisał tulipan, róża, petunia, słonecznik, fiołek, goździk, orchidea, tylko jakieś dziwaczne kaprifolium? Odpowiedź przynosi szybkie sprawdzenie kilku faktów o tej roślinie.
Kaprifolium jest trujące. Kolibry przystające nad kwiatem to ostateczni wysłannicy wszechświata, którzy sygnalizują, że rozwiązaniem jest śmierć. Że właściwą drogą jest samobójstwo. To właśnie śmierć jest tytułowym darem, darem od świata, od natury. Darem, dzięki któremu podmiot liryczny może wyzwolić się z oków nihilizmu, braku wartości, braku pozytywnych doznań i braku celów, do których można dążyć.
W ostatniej linijce, podmiot liryczny prostuje się – jest zdeterminowany zrobić to, co ma zrobić. To wyprostowanie jest symbolem godności, którą odzyskuje, poprzez przeciwstawienie się pustemu i bezsensownemu światu. Godności, której nikt i nic już mu nie odbierze. W oddali widzi morze i ostatni horyzont, który zaraz przyjdzie mu przekroczyć.
W obliczu powyższych przemyśleń bardzo łatwo przychodzi nam dostrzec niewątpliwą ironię pierwszego zdania: Dzień taki szczęśliwy. Cytując psalm uwielbiany przez św. Jakuba z Fallerone: W pokoju zasnę życiem wiecznym i spocznę.
dd
コメント